top of page

Dzień 22 Kontynłacja... ( od Łowczyni Daring )

Minęło kilka dni od naszego wspólnego wypadu na szczyt Niebiańskiej Góry. Blue była szczęśliwa i wydawało się, że na chwilę zapomniała o naszych problemach. Mroźna zima trwała długo, jednak nikomu to nie przeszkadzało. Wilki świetnie bawiły się w śniegu, ale nie zapominały o swoich obowiązkach. Patrolowaliśmy codziennie nasze tereny, a w niektórych częściach krainy Kajo pełniliśmy ciągłą wartę.
Dziś była moja kolej. Usiadłam przy wielkim kamieniu w Samotnych Górach, na którym odbite były wilcze łapy – znak sojuszu z Rudymi Wilkami. Wytężałam wzrok wpatrując się w ciemność. Nagle w ciemności błysnęły wilcze oczy. To był Kovu. Przechadzał się samotnie po wyżynach górskich.

- Mamy dzisiaj piękną noc – powiedział spoglądając w niebo.
Przytaknęłam głową. Kovu podszedł do mnie i usiadł obok. Spojrzałam w jego brzozowe oczy. Przepełnione były radością i szczęściem. Westchnęłam, znalazłam w sobie odwagę.
- Muszę Ci coś powiedzieć… - zaczęłam szorstkim i zimnym głosem.
Wilk zmarszczył czoło, ale zaraz uśmiechnął się przyjaźnie.
- Kovu… Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał… To co się wydarzyło na szczycie Niebiańskiej Góry…To nic nie zmienia. Ja nie odejdę od Blue, a tobie też nie pozwolę zrezygnować… - nagle wzburzony przerwał mi.
- Dlaczego to mówisz? Jeśli chodzi o mnie… - urwał i spojrzał na mnie pytająco.
- Nie chodzi mi o Ciebie. Nic między nami nie ma. – powiedziałam powoli i stanowczo.
- Co? Więc to wszystko nic nie znaczy?


- Nigdy między nami nic nie było… To był tylko sen. Wybacz, że dałam ci nadzieję. To koniec.
Moje ostatnie słowa były jeszcze przez chwilę powtarzane przez echo. Zapadła głucha cisza. Kovu zwiesił głowę. Staliśmy tak jeszcze jakiś czas. Gęste chmury pokryły niebo i zaczął padać deszcz.
- Jeśli to cię uszczęśliwi…. – powiedział cichym i drżącym głosem Kovu. Ponownie zapadła cisza. Nagle nadszedł Szedoł.
- Ale paskudnie się zrobiło! Zmiana warty Daring! – krzyknął z oddali. Odwróciłam się od Kovu i ruszyłam w stronę Szedoła. Kiedy go mijałam, przystanął na chwilę.
- Coś się stało? – zapytał zaniepokojony.
Nie odpowiedziałam mu i ruszyłam przed siebie. Czułam żal i smutek, ale wiedziałam, że to najlepsze rozwiązanie. Popłynęły mi łzy z oczy, ale nikt ich nie mógł zobaczyć przez deszcz.

Szedoł dotarł na szczyt. Zobaczył siedzącego przy kamieniu Kovu. Rzucił mu chłodne spojrzenie.
- Co ty tu robisz? – zapytał zbulwersowany Szedoł.
- Nie lubimy się. – odpowiedział Kovu.
- Nie lubimy się.- przytaknął Szedoł. – I to się raczej nie zmieni… Zostaw moją watahę w spokoju.
- Twoją watahę? Od kiedy należy do ciebie?
- Zostaw nas… Zostaw Daring w spokoju. – fuknął Szedoł.
- Szedoł nie mieszaj się w to…– warknął Kovu.
- O nie! To ty nie mieszaj się w moje sprawy z Blue!


- Jestem dla niej uprzejmy, to wszystko… - Po chwili jednak cichym głosem mruknął do siebie- Jak ona mogła go wybrać…
- Co? Ja jestem sto razy lepszy od ciebie! Dla wszystkich jestem miły i zawsze pomagam swojej watasze.
- Właśnie widzę… Zawsze się wtrącasz! Może ty mi zazdrościsz?- warknął głośno Kovu.
Oczy Szedoła przepełnione były gniewem. Przeciwnicy stali w bez ruchu gotowi do skoku. Szedoł uderzył pierwszy z impetem. Zaczęła się walka nie na żarty. Wilki gryzły się i drapały pazurami, na śniegu pojawiły się pierwsze ślady krwi. Nikt nie wiedział jak skończy się ten pojedynek.

Na zimowym niebie rozpętała się potężna burza. Pioruny, co chwilę rozświetlały niebo. Byłam przemoknięta, więc szybko weszłam do Jaskini Snu. Większość wilków już spała, a ja położyłam się w kącie i zamknęłam oczy. Widziałam jak na jawie wszystkie ostatnie wydarzenia, wszystko przeplatało się w mojej głowie. W tej chwili poczułam, że chcę uciec od tego wszystkiego i nagle przypomniałam sobie czyjeś słowa ,,Tu zawsze będzie dla Ciebie miejsce’’.
Następnego ranka deszcz zamienił się w gęsty śnieg. Padało coraz mocniej. Zobaczyłam, że wszystkie wilki śpią jeszcze. Brakowało tylko Szedoła. Nie wrócił na noc. Talisa właśnie wróciła z warty w Samotnych Górach. Szedoł powinien już dawno wrócić. W tej chwili obudziła się Blue. Policzyła wszystkie wilki wzrokiem.


- Taliso, dlaczego Szedoł nie wrócił?- zapytała śpiącym głosem.
- Kiedy ja przybyłam do Samotnych Gór, Szedoła nie było na posterunku.
- Nie porzuciłby swojej warty bez powodu – zauważyła Azura.
- Może poprosimy wilka z Mglistego Lasu o pomoc?- poradziła Miss
- Nie! Musimy to sami rozwiązać.- powiedział stanowczo Blue.
Czuła w głębi serca, że to ma coś wspólnego z wydarzeniami w krainie Kajo. Znowu poczuła niepokój i lęk. W tej chwili spojrzała na mnie, jakby mnie o coś podejrzewała.

Kiedy wszystkie wilki wyszły, Blue podeszła do mnie.
- Co się stało w Samotnych Górach? Jesteś przybita… a Szedoł nie wrócił. – Spojrzała na mnie znacząco.
- Co masz na myśli? – rzuciłam, mijając ją i wyszłam. W watasze działo się coś nie dobrego. Atmosfera była napięta, wydawało się, że coś za chwilę pęknie i rozpęta się burza, która nas zniszczy. Nagle do jaskini wpadł wściekły wilk.
- Gdzie jest Blue! Gdzie jest Alfa!-krzyczał.
- O co chodzi Maar?
- Powstrzymajcie tego szaleńca! Jeśli go nie powstrzymacie, my to zrobimy! Chcecie wojny?!
- Co? O co chodzi? Kogo mam powstrzymać?


- Waszego Szedoła! Napad na naszego alfę, bili się nie na żarty. Rozdzieliliśmy ich, ale Szedoł uciekł. Jeśli jeszcze raz się to powtórzy….
- Uspokój się Maar. Wina na pewno nie stoi tylko po stronie Szedoła, mimo to nie usprawiedliwiam go. Kiedy wróci porozmawiamy.
Blue spojrzała na mnie znacząco. Rozumiałam jej obawy, ale przecież to nie miało nic wspólnego ze mną.
- Co? O co ci chodzi? – zapytałam ją.
- Powiedz mi co się wydarzyło w Samotnych Górach. Wiem, że masz coś z tym wspólnego.
- Uważasz, że to moja wina?
- Nie oskarżam cię, ale wiem, że brałaś w tym udział. Szedoł na pewno…
- Skąd możesz to wiedzieć?! Ufasz mu bardziej niż mi? Czego ode mnie oczekujesz?
- Łączy cię coś z Szedołem? Nie bili się przecież bez powodu. – powiedziała szorstko Blue.


- Jak możesz tak myśleć! Mam was wszystkich dość! – krzyknęłam głośno i wybiegłam z Jaskini.
- Gdzie ona biegnie? – Zapytała Szila.
- Nie szukajcie jej, wróci pewnie za kilka dni. Idźcie szukać Szedoła. Daring pewnie pobiegła do swojego, ukochanego Magicznego Lasu, do Mhysy. – chłodno odpowiedziała Blue.
Wataha zrozumiała, że coś między nimi zaszło. Wilki spełniały polecania Alfy i szukały Szedoła po całej krainie Kajo.

Biegłam wściekła i zrozpaczona przed siebie. Myślała, że straciłam zaufanie Blue na zawsze. W tej chwili chciałam od nich odejść, nikt mnie nie potrzebował. Nagle zatrzymałam się. W mojej głowie pojawiła się myśl – Nie jestem im potrzebna, ale jest przecież gdzieś miejsce gdzie…. Spojrzałam w stronę Przeklętego Kanionu, przez chwilę ogarnęła mnie pokusa, by skorzystać z oferty Białego Wilka. Potrząsnęła jednak głową i ruszyłam w stronę Lodowej Pustyni. Chciałam podziwiać jej piękno i majestat. Dotarłam ma miejsce w godzinę. Widok zapierał dech w piersiach. W pewnym momencie zaczęłam się rozglądać dokoła. Z lodowego pałacu widziałam przecież Lodową Pustynie, więc musiał być gdzieś niedaleko.
Niestety nic nie było widać. Wszędzie był tylko śnieg.

 

Nagle poczułam, że robi się coraz zimniej, a okolica jest, jakby skuta przerażeniem. Grozę można było wyczuć w powietrzu. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Gdy się obróciłam, zobaczyłam białego wilka z błyszczącym futrem oraz diamentowym naszyjnikiem. To był Angrel. Uśmiechnął się do mnie.
- Witaj moja droga. Mamy dziś piękną pogodę na Lodowej Pustyni. – powiedział aksamitnym głosem.
-Tak… - odpowiedziałam niepewnie.
- Kiedy mnie odwiedzisz? Chcę ci pokazać dalsze zakątki mojego domu.
Zbliżył się do mnie tak, że poczułam słodki zapach jego futra.
- Chodź ze mną, przecież po to tutaj przyszłaś… Chciałaś znaleźć drogę do mojego domu.-szepnął mi do ucha.
Zatoczył wokół mnie koło.
- Następnym razem idź przez Kanion, nie bój się tej drogi. Tutaj o wiele łatwiej możesz się zgubić. – dodał troskliwym głosem. – Przecież nie znasz drogi…
Poczułam nagle przypływ energii, a poza tym i tak nie zamierzałam dzisiaj wracać do watahy.
- Dobrze, pójdę z tobą- odpowiedziałam pewnie.


Angrel uśmiechnął się i kroczył dumnie przed siebie. W jego towarzystwie nie czułam zimna, ani strachu.

Kiedy dotarliśmy do Lodowego Pałacu, przypomniałam sobie o wspaniałości tej budowli. Wszystkie sale i komnaty wyrzeźbione w lodzie mieniły się różnymi kolorami. Weszliśmy do ogromnej Sali, której wcześniej nie widziałam. Było tutaj pełno od skrzyni z drogocennymi kamieniami i ciepłymi skórami. Na suficie wisiał lodowy żyrandol. Byłam zachwycona.
- Dlaczego jesteś taka smutna, coś się stało? – zapytał zmartwiony Angrel.
- Pokłóciłam się z Blue…
-Blue? Kim jest ta wilczyca? – zapytał z dziwnym blaskiem w oku.
- To alfa naszej watahy. Jest też z rodu Błękitnych Wilków.
- Błękitna wilczyca? No coż…. Oni już tacy są, zazdroszczą nam. To oni… przed wiekami nas zdradzili. Chcieli być tacy szlachetni, to przez nich wszystko legło w gruzach.- powiedział podniesionym tonem. – Ale to przeszłość, nie należy jej rozpamiętywać. Nie przejmuj się tą małą wilczycą, nigdy nie będzie taka jak ty. – szepnął.


- Blue jest dobra i szlachetna. Chyba nie ma złych zamiarów…
- Oczywiście, że nie. Jest po prostu daleką potomkinią swojego rodu, ma wszystkie ich wspaniałe cechy – powiedział z ironią w głosie. Nie martw się nią, na pewno się pogodzicie. W końcu jesteś taka mądra… Blue też nie jest głupia, zrozumie swój błąd.
- Dziękuję Ci, teraz czuję się o wiele lepiej. – uśmiechnęłam się do niego.
- Mam coś dla ciebie. Taka piękna i odważna wilczyca powinna mieć coś takiego.


Podszedł do lodowego klocka, wykutego na kształt stołu, na którym stało małe, bogato rzeźbione pudełeczko. Wyciągnął z niego piękny naszyjnik, podobny do jego własnego, ale mniejszy, a kamienie tworzyły diamentową gwiazdę.
- Zrobiłem go dla ciebie. – powiedział zakładając mi go na szyję.
- Jest piękny- powiedziałam obracając naszyjnik łapą.


Ten dzień spędziłam razem z Angrelem. Następnego ranka powiedziałam mu, że muszę wrócić, aby wataha nie zaczęła mnie szukać. Kiedy stałam już przed bramą Angrel powiedział do mnie – Mam nadzieję, że jutro znowu mnie odwiedzisz.
- Na pewno… To nasza tajemnica.
- Nasz sekret. Do zobaczenia jutro, Daring!
Odwróciłam się i pobiegłam przed siebie w stronę kanionu.
Angrel uśmiechnął się do siebie, jego plan się sprawdzał, teraz wystarczyło tylko czekać…

****************************************************************************************************
Blue leżała w jaskini. Nagle wpadł do niej Szedoł. Stanął zadyszany przed Blue.
- Szedoł! Wróciłeś! – krzyknęła z radością. Po chwili surowo dodała – Gdzie byłeś?
- Błąkałem się po Samotnych Górach, potrzebowałem samotności. – odpowiedział z uśmiechem.
- Mam nadzieję, że nigdy już nie zrobisz podobnego głupstwa! To są nasi sojusznicy!
- Przepraszam, poniosło mnie.- Szedoł rozglądnął się po jaskini – Gdzie jest Daring?
Blue zmarszczyła czoło.


- A co się to tak interesuje? – zapytała z kwaśną miną.
Szedoł odgadł jej myśli, uśmiechnął się do niej.
- Nie! Nie o to mi chodziło… Blue… Jesteś dla mnie tylko ty. – powiedział przytulając ją.
- Dobrze… Poszła gdzieś, pokłóciłyśmy się.
Szedoł jeszcze raz ją przytulił. Wydawało się, że wszystko się ułoży.

Następnego dnia Blue ujrzała biegnącą i wesołą Daring. W słońcu iskrzył się naszyjnik na jej szyi.
- Gdzie byłaś? – zapytała Zimna.
- Spacerowałam po zimnej części krainy Kajo. – odpowiedziałam z uśmiechem.
-Piękny naszyjnik! – krzyknęła Sara.
- Dziękuję.
- Rzeczywiście bardzo ładny wisiorek, skąd go masz? – zapytała dociekliwie Blue.
- Znalazłam go, leżał w śniegu, na brzegu Księżycowej Rzeki.
Na szczęście tym razem, nawet Blue niczego się nie domyśliła. Wilczyca miała wrażenie, że Daring się zmieniła. W jej odczuciu stała się skryta i tajemnicza. Tryskała energią i wigorem, ale Blue zauważyła, że często siedzi na uboczu, ogląda naszyjnik i spogląda ciągle na północ.

Poczułam na sobie wzrok Blue. Posłałam jej uśmiech. Mijały dnie, wszystko było w porządku. Na razie nie groziło nam żadne niebezpieczeństwo. Każdego dnia czekałam na chwilę, by się wyrwać i zobaczyć się z Angrelem. Opowiadał mi stare historie i pokazywał piękno swojego domu. Naszej tajemnicy nikt nie mógł rozgryźć. Spojrzałam na moją watahę, zrozumiałam, że teraz jestem szczęśliwa, ale w głębi serca czułam, że kiedyś będę musiała wybrać, albo moją watahę, albo lodowy pałac. Dni płynęły wolno i radośnie.

 

Dzień 23 Kontynłacja... ( od Alfa Blue )

Minoł tydzień od kąt Szedoł i Kovu się pobili. Udało się nam na szczęście załagodzić sytuację i obie strony doszły do porozumienia. Od kąt Daring wruciła do watahy taka przepełniona szczęściem, zaczeło mi to wyglądać troche podejżanie. Dlatego ją bardziej obserwowałam. Oczywiście ufałam jej w stu procętach ale miałam złe przeczucia. Bałam się że niedługo w watasze stanie się coś bardzo złego. Jeszcze bradziej kazłam wszystkim zaostrzyć patrole. Nie wiedziałam czy mi się zdaje ale w obecności Daring zaczełam się czuć ostatnio strasznie słabo. Od kąt miała na sobie ten dziwny naszyjnik, miałam wrażenie że ktoś mnie i moją watahę cały czas obserwuje. Jednak nie chciałam nikogo martwić, dlatego zachowałam to dla siebie. Pewnego dnia jednak uczucie zagrożenia się nasiliło tak bardzo że musiałam pujść i z kimś o tym porozmawiać.

 

Postanowiłam że muszę mujść do Lasu Zapomnianych żeby im powiedzieć że nie damy się nabrać na ich sztuczki. Poszłam więć następnego dnia. Weszłam w gstą jak mleko mgłę aż w końcu stanełam i powiedziałam:

- Wychoć Haret ! Musimy pogadać ! Słuszysz !

Nie musiałam w cale długo czekać żeby siępokazał.

-- No proszę ! Kogo tu mamy ! Toż to nasza słodka Blue która nas podstępem wygoniła z krainy Kajo. Naprawdę myślałaś że ujdzie Ci to płazem ?! Skazałaś się na pewną śmierć przychodzac tutaj !

- Nie przestraszysz mnie Haret ! ( Powiedziałam odważnie ) Wiem że to ty stoisz za tym że Daring znalazła ten dziwny naszyjnik z kryształów ! Gadaj co planujesz !

 

-- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. My nie rozsyłamy prezętów naszym wrogom. Po za tym nie mamy dostępu do kryształów.

- Więc nie ty.... W takim razie kto mugł zostawić ten dziwny naszyjnik...

-- Chwileczkę... O jakim naszyjniku mówisz? ( Haret stanoł na przeciw mnie i wyglądał na trochę zaniepokojonego ).

- Ostatnio pokłuciłam się z Daring a ona wruciła następnego dnia uśmiechnięta z takim naszyjnikiem z bialych kryształów. Mówiła że go znalazla ale coś mi się wydaje że w cale tak nie było...

-- To nie możliwe ! Czyżby.... Blue ! Musisz jej go zabrać ! Słyszysz ! Ten naszyjnik pochodzi z Lodowej pustyni ! Musisz go natychmiast zabrać. On wysysa z ciebie całą energię ! Nie mówiąc jużże cały czas patrzą na was i na nas Białe Wilki !

- Co !? czyli Daring chce zniszczyć naszą watahę !?

-- Nie zupełnie. Podejżewam że nie wie zbyt wiele o tym naszyjniku... Zapewne dostała go od tego przeklętego wilka Angrela !

- Kto to taki ?!

-- To przywódca Baiłych wilków ! Zapewne wyczuł że Daring jest potomkiem Dawbych Białych wilków i ją wykorzystuje ! A ona nie wie że robi ją w konia ! Musisz działać szybko ! Zabiesz jej naszyjnik i szybko wrzuć go do Magicznego Strumienia ! Ono zneutralizuje moc naszyjnika na zawsze i odbierze wszystkim Białym Wilkom z Lodowej Pustyni moce ! To ich w miarę powstrzyma. Chcą rozpocząć z nowu wielką wojnę ! Ruszaj  Ruszaj !

 

Zaczełam biec jak szalona w kierunku mojej watahy. Pierwszy raz w życiu tak pędziłam. W końcu zobaczyłam że Daring spaceruje po Górach Waitru. Krzyknełam do niej:

- Daring! Szybko! Biegnij za mną !

Ta nie wiedząc co się dzieje szybko zaczeła za mną podążać. Wbiegłyśmy z impetem do Magicznego strumienia po czym szybko zdjełam naszyjnik z szyji Daring i wrzuciłam go do strumienia. Ta nie iwedziała co robię wic chciała go szybko wyciągnąć ze strumienia.

- Nie! ( Krzyknełam ) Powstrzymałam ją od wyciągnięcia naszyjnika z wody po czym odsunełam ją.

-- O co Ci chodzi Blue ! ( Krzykneła rozwścieczona )

- Nie wiesz wszystkiego o tym naszyjniku Daring!

Nagle woda z niebieskiej zrobiła się przerażająco czerowana i obie się szybko w przerażeniu odsunełyśmy, po czym patrzyłyśmy z przerażeniem na wodę. Naszyjnik nagle eksplodował ! Siła wybuchu nas przewruciła i zadała nam lekkie rany. Podniosłyśmy się powoli i z nowu popatrzyłyśmy w na wodę. Z nowu zrobiła się niebieska. Odwruciłam wzrok w stronę Daring i powiedziałam:

- Nic Ci nie jest Daring ?

 

-- Nie nic... Co sie właściwie stało? O co w tym wszystkim chodzi?

 W tedy opowiedziałam jej czego się dowiedziałam od wilków z Lasu Zapomnianych i jak Angrel ją podstępnie wykorzystał do swoich niecnych celów. Zrobiło jej się głupio i zaczeła mnie przepraszać. Nie byłam na nią zła bo wiedziałam że chciała dobrze.

- Nie przepraszaj mnie Daring. To ja powinnam Cię przeprosić za tamto. Po prostu martwiłam się o Szedoła to wszystko.

-- Wiem że nie chcialaś żle Blue ale troche mnie to zabolała bo nie dość że pokłuciłam się z Kovu to na dodatek w tedy taka na mnie naskoczyłaś... Przepraszam że narobiłam tyle kłopotów...

- Nie przepraszaj Daring. Grund że wszystko dobrze się skoczyło.

-- Chyba masz rację.

 

- A... powiesz mi co się stało z tobą i Kovu?

-- No wiesz. Powiedziałam mu z lekka że nie możemy być razem i skłamałam go że nic do niego nie czuję... To go bardzo zabolało... ale ja zrobiłam to dla dobra jego i naszej watahy... NIe chciałam żeby Szedoł i Kovu się pokłucili !

- Daring.... przecież wiesz że ty i Kovu możecie być razem. Jestesmy sojusznikami a na dodatek przyjaciułmi. Nie odtrącaj go... Nawet jeśli będziecie chcieli być razem to nie musisz zmieniać watahy. On z resztą też.

-- Co masz na myśli ?

 

- Nie martw się. Ja załatwię wszystko tak żeby każda ze stron była zadowolona i nie musiała dokonywać trudnych wyborów... Dobrze?

-- Dobrze, ale i tak mi głupio. Jak ja teraz spojrzę Kovu prosto w oczy?

- Postaram się z nim porozmawiać. Wyjątkowo zrobię to dla ciebie. Tylko już się nie smuć...

-- Dziękuję Ci Blue ! Jesteś najleprza ! A co powiemy reszcie watahy?

- Nie możemy ukrywać przed nimi prawdy... ale  o to też się nie martw. Ja to wszystko załatwię. ( Puściłam do niej oczko ) Choć. Zaprosimy naszych sojuszników na piknik.

-- Piknik?

- Tak. Będziemy jeść sarny, ścigać się, ślizgać na lodzie itp. Co ty na to?

-- Brzmi świetnie !

-- Pomożesz mi z przygotowaniami?

- Pewnie !

-- No ale zanim zaczniemy wszystko przygotowywać... Zagońmy też resztę watahy do roboty bo same sobie nie poradzimy.


Poszłyśmy do naszej watahy już uśmiechniete. Opowiedziałam reszcie watahy co się stało i ku mojemu zadowoleniu, wszyscy zaczeli pocieszać Daring i nawet się na nią nie gniewali. Opowiedziałyśmy im o naszyp planie i wszyscy sie zgodzili na wspólną zabawę. Upolowaliśmy mnóstwo saren po czym przenieśliśmy je koło Jeziora Andurhil i Kwieciste Góry. Zaplanowalismy od kąt do kąt będziemy się ścigać i kiedy będziemy się ślizzgać na lodzie na Rzece Sewinis. NA koniec wszyscy mieliśmy oglądać gwiazdy na Górach Wiatru.

 

Poszłam razem z Szedołem do watahy Rudych wilków i zaprosiliśmy ich wszystkich na zabawę. Na początku nie chcieli iść lecz po tem przekonaliśmy ich wszystkich z Szedołem że to będzie zabawa która sprawi że się pogodzimy i jeszcze bardziej zacieśnimy nasze przyjaźnie. Po południu wszyscy zaczeli się zbierać. Przed tym zanim zaprosiłam naszych sojuszników opowiedziałam Kovu że to co Daring mówiła do niego było jednym wielkim kłamstwem i że bardzo żałowała swych słów. Ten się ucieszył i podziękował mi za to że mu to powiedziałam. Wszyscy się świetnie bawilismy a Daring i Kovu z nowu byli razem ze sobą wtuleni kiedy wszyscy razem oglądaliśmy gwiazdy na Górach Wiatru. Ja osobiście wtuliłam się w Szedoła... ale to już inna historia.

bottom of page