top of page

Dzień 20 kontynłacja... ( od Łowczyni Daring )

Gdy się obudziłam zimowe słońce było już wysoko. Rozmyślałam całą noc, postanowiłam już, że wrócę przez Przeklęty Kanion do krainy Kajo. Nie mogłam dłużej czekać, nie wiedziałam nic o swojej watasze. Miesiąc czasu to dość długo, przez chwilę pomyślałam, że może oni nie żyją… Jednak szybko odgoniłam tę myśl.

Poszłam do alfy burych wilków i poprosiłam go, aby wskazał mi drogę przez przesmyk. Wybrał jednego, chudego wilka z pośród swoich – Noel’a. Ten pokazał mi drogę i odprowadził mnie aż do odgałęzienia przesmyku.
- Ile potrwa ta wyprawa? – zapytałam go.
- Jeśli pójdziesz szybko, to około tygodnia. Nie martw się znajdziesz tam jedzenie, a gdyby nie, dostałaś od nas sznur suszonych jagód.
- Taa.. Suszone jagody są moim ulubionym pożywieniem- pomyślałam z rozżaleniem.
- Dziękuję Ci. Na pewno się przydadzą – odpowiedziałam dość sztucznie.
- Pamiętaj! Lodową Pustynię musisz przebiec jak najszybciej, nie wolno Ci spędzić tu więcej niż cały dzień, trzymaj się ścieżki, bo jeśli z niej zboczysz, nigdy już jej nie odnajdziesz.


- Na Lodowej Pustyni jest ścieżka? – zapytałam.
- Tak, ale prowadzi tylko w jedno miejsce.- W tym momencie ściszył głos.- do Anoru.
- Kiedy mam z niej zejść? – żeby tam nie dotrzeć?
- Gdy przy ścieżce zobaczysz parujące jeziorko, wtedy idź za nim, tam musisz dotrzeć pierwszego dnia. Cały czas będziesz na Lodowej Pustyni, ale koło tego jeziorka nie zamarzniesz, potem idź wzdłuż niego, aż do wielkiej bramy. Pod żądnym pozorem nie przekraczaj jej. Połóż się drugiego dnia, za lodowym słupem, który jest na lewo od tej bramy.

 

Następnego dnia w świetle słońca, zauważysz trzy drogi: pierwsza prowadzi w głąb Lodowej Pustyni, druga- to twój cel, prowadzi przez Przeklęty Kanion, a trzecia do Lodowego Lasu. Po trzech dniach, jeśli ci się uda dotrzesz do domu. Tylko będąc przed wielką bramą możesz wybrać środkową drogę, jeśli gdzieś wcześniej znajdziesz inne odgałęzienia- nie idź nimi.
- Dziękuję Ci za radę. Skąd o tym wiesz?
- Raz tam byłem i nigdy nie wybiorę drugi raz tej drogi.

Te słowa trochę mnie przeraziły, ale nie chciałam się wycofać.
Weszłam w wąski przesmyk. Robiło się coraz chłodniej, nagle znalazłam się na otwartej przestrzeni – to była Lodowa Pustynia. U moich stóp dostrzegłam niebieską i dość szeroką ścieżkę. Nie zwlekałam ani chwili, wiedziałam, że zimno tutaj może mnie zabić. Pognałam przed siebie, wydawało mi się, że ta ścieżka nie ma końca. Było mi bardzo zimno, słońce zaczęło zachodzić, pojawiało się pytanie: Czy dam radę dotrzeć do jeziorka? Słońce zaszło, nagle przed sobą zobaczyłam jeziorko, poczułam na pysku gorącą parę. Wygrałam walkę o przetrwanie pierwszego dnia wędrówki. Byłam bardzo zmęczona, położyłam się i zasnęłam.

Drugi dzień był jeszcze gorszy od pierwszego. Mimo bliskości jeziorka wiatr wiał przeraźliwie i nadal było zimno. Szczerze to zdziwiło mnie, że jeszcze żyłam. Byłam głodna, musiałam zjeść kilka suszonych jagód. Ohyda! Skrzywiłam się.
- Już dość późno, czas ruszać.- powiedziałam do siebie. Przez jakiś czas szłam spokojnie koło jeziorka, po chwili zaczęło się robić coraz zimniej, wiatr wiał coraz mocnej, zaczął padać gęsty, mokry śnieg.

 

Na dodatek pojawiła się gęsta mgłą. Jeziorko zaczęło zamarzać, nie wiedziałam, w którą stronę płynie. Musiałam poruszać się bardzo powoli. Nagle za moimi plecami coś się poruszyło. Podskoczyłem przestraszona, śnieg wpadał mi do oczu, nic nie widziałam, gdy się obróciłam, aby iść dalej za strumykiem nie mogłam go znaleźć. Rozgarniałam łapami śnieg, kopałam dołki, nic nie działało. Łudziłam się, że odnajdę drogę jeszcze przez dwie godziny. Jednak z każdą minutą nadzieja gasła, było jasne, że to koniec!

- Nigdy nie znajdę drogi!- krzyknęłam. – Nie mam nic do stracenia, powlekłam się przed siebie. Wiatr wiał mocno, śniegu było coraz więcej, zapadałam się w nim, nie miałam już sił, idę, wpadam do śniegu po szyję, odkopuję się i tak w kółko. Gdy zrobiłam kolejny krok i znowu zapadłam się w śniegu, nie miałam już sił by walczyć. Zaczęło mi się chcieć spać. Oczy mi się same zamykały. Nie dałam rady, zasnęłam.

Otwarłam oczy, nadal żyłam, leżałam na lodowej półce wykutej na kształt łóżka. Wszystko było zrobione z lodu. Nie wiedziałam gdzie jestem. Popatrzyłam na prawą stronę i zobaczyłam, że jestem przykryta skórami białych niedźwiedzi, w rogu tej niezwykłej komnaty palił się ogień, wszystko wydawało mi się snem. Spojrzałam nieprzytomnym wzrokiem przed siebie, w stronę drzwi, które nagle się otworzyły. Przed sobą zauważyłam białego wilka. Miał na szyi diamentowy naszyjnik.

-Jestem Angrel. – powiedział głośnio i spokojnie aksamitnym głosem.
Nic nie odpowiedziałam, obserwowałam jego ruchy. Był bardzo duży, miał lśniące i zdrowe futro, którego słodki zapach można było z daleka wyczuć.
- Jak się czujesz? Nie musisz się mnie bać. Jesteśmy daleką rodziną. Nic ci nie zrobię. Na pewno nie tobie. – szepnął i podszedł bliżej mnie.- Jak się czujesz?- powtórzył pytanie.
- Dobrze…-powiedziałam niepewnie.
Biały wilk się uśmiechnął.
-Jesteś już zdrowa, ale odpocznij teraz jeszcze- dodał i wyszedł.


Zostałam sama, zastanawiało mnie gdzie jestem, czy te wilki są dobre, kim są? Czekałam do wieczoru, kiedy znowu przyszedł. Tym razem wstałam i podeszłam do niego. Zaprowadził mnie do dużej komnaty, skąd był piękny widok na całą zimną część krainy Kajo.
- Jesteś w moim pałacu, w krainie Anoru – szepnął do mnie.
Na dźwięk tej nazwy serce o mało mi nie stanęło, szary wilk zabronił nam się tu zbliżać, a ja byłam w samym środku tej przeklętej krainy!
-Widzisz?- wskazał przed siebie na Lodowy Las.- to są ziemie, które kiedyś należały do mnie, kiedyś cała kraina Kajo była moja, a tu był tylko jeden z wielu moich domów.
- Jesteś Białym Wilkiem?- zapytałam słabym głosem.
- Tak jak ty…

Jego głos miał magiczny dźwięk, jakby chciał mnie upewnić, że jego właściciel ma dobre intencje i nic ode mnie nic nie chce. Czułam, że to podstęp.
- Jesteś Czarnoksiężnikiem ? - dodałam niepewnie.
Nagle spojrzał na mnie, stracił na chwilę opanowanie i wdzięk, jednak szybko przybrał nową maskę.
- Czarnoksiężnik? Owszem, znam parę zaklęć magicznych… Ale.. Nie jestem zły. Kto Ci naopowiadał tych bredni?
- Wilk z Mglistego Lasu i Mhysa…


-Ach tak! Strażnicy! Chcieli cię przestraszyć, bo tu jest bardzo zimno, gdyby nie ja, zginęłabyś. Daring… co byś zrobiła, gdyby ktoś ci wszystko odebrał? Teraz nazywają mnie Czarnoksiężnikiem!?To oni odebrali mi władzę! Zniszczyli nasz ród… Jeśli chcesz, możesz ze mną zostać, będziemy władać całym światem! – Jego jasnobłękitne oczy zabarwiły się na czerwono, przez chwilę był ogarnięty rządzą władzy.
- Chcę wrócić do domu- powiedziałam cicho.
Podszedł do mnie i chwycił mnie za ramie.
- Idź, wrócisz bezpiecznie do swojej watahy, ale wiem, że kiedyś tu jeszcze przyjdziesz. Tu zawsze będzie dla ciebie miejsce.- szepnął Angrel. – Wrócisz do mnie…
Następnego dnia odprowadził mnie aż do bramy, wróciłam do znanych mi części krainy Kajo. Poczułam niezwykłą radość i pobiegłam przed siebie.

Angrel wrócił do wielkiej komnaty.
- Wypuściłeś ją?- zapytał inny wilk.
- Tak… Nie jesteśmy jeszcze gotowi. Oni zorientowali się, że coś knujemy, to była tylko próba, gdy stracą czujność…Wtedy ich zmiażdżymy!

Stanęłam na Słonecznej polanie. Gdy Blue mnie zobaczyła podbiegła do mnie z resztą watahy.
- Daring! Wróciłaś!- krzyknęła Talisa.
- Jak się tu dostałaś? – zapytała Blue.
- Bure wilki przepłynęły Jezioro Kresu… Przywiozły mnie… - skłamałam. Nie chciałam, aby się dowiedzieli, że byłam z Białym Wilkiem, którego nawet Mhysa i szary wilk się bali.
Blue zmarszczyła czoło. Miałam wrażenie, że odgadła, że to nie do końca prawda. Jednak uśmiechnęła się do mnie. W końcu mogliśmy razem cieszyć się zimą, wszyscy bawili się w śniegu. Nikt nie pamiętał już grozy Kanionu. Westchnęłam głęboko i położyłam się w śniegu obok Blue.

 

Dzień 21 Kontynłacja... ( od Alfa Blue )

Mineły dwa tygodnie odkąt Daring bezpiecznie wrucił do naszej watahy. Jak i nie proszeni goście... ( Wilki z Lasu Zapomnianych ) Postanowiłam że muszę to powiedziećwatasze. A zwłaszcza Daring. Przeszłam powoli po " Słonecznej polsnie " myśląc nad tym jak szara wilczyca może wieżyć Haretowi z połączeniem sił... Byłam lekko zirytowana a za razem wściekła. Jak kraina Kajo znowu ich wpuściła? Przecież na początku ich nie chciała wpuścić.... Pomyślałam ze to ma jakieś drugie dno.... Wiedziałam że Haret wie cośczego ja i reszta mieszkańców krainy Kajo nie wiedzieliśmy. Pytanie tylko co?  Szłam tak aż doszłam do " Księżycowego lasu "...

 

Tam też spadł śnieg.  Jednak i tak była piękna pełnia która koiła moje rozgalopowane myśli... Nagle w oddali zobaczyłam Daring. Krzyknełam do niej a ta szybko się do mnie odwruciła i przywitała. Ostatnio Daring wruciła do krainy Kajo bo była porwana przez jakieś wilki z innej watahy... Wiedziałam że gdy wruciła coś przede mną i resztą ukrywała. Wiedziałam że to coś bardzo istotnego... Postanowiłam ją wtedy o to zapytać bo byłyśmy same...

 

--Cześć Daring ! Słuchaj muszę z tobą porozmawiać.... To bardzo ważne.

- Jasne ! Pytaj o co tylko chcesz skoro musisz.

-- Słuchaj.... Jak tak na prawdęwruciłaśdo krainy....? Tylko proszę nie okłamuj mnie. Wiem kiedy kłamiesz... Wiesz że mi możesz wszystko powiedzieć...

- Wiedziałam Blue że ty jako jedyna to zauwazysz... No dobrze. Okłamałam was. Tak na prawdę to muszę Ci i reszcie wszystko powiedzieć bo wydaje mi sięże coś złego nidługo się wydarzy... Czuję to...

-- Ja też czuję podobnie Daring... Reszta z pewnością też. Proszę powiedz mi wszystko co Ci się przydażyło...

- Dobrze.

 

Daring opowiedziała mi całą jej historię... Wydawało mi się że biały wilk kótry był z nią spokrewniony daleko... Cos knuje lecz nie wiedziałam co to może być... Mogłam tylko podejżewać że Haret albo  się z nimi sprzymieży żeby się nas pozbyć zawrze... albo zbliża siępotężna woja a my będziemy po środku nej... W tedy postanowiłam owiedzieć Daring że wilki z " Lasu zapomnianych " wruciły i że nie mająprawdopodobnie dobrych zamiarów a szare wilki im wierzą.... Powiedziałam jej wszystko czego siędowiedziałam...

 

Była w szoku że szare wilki tak łatwo zwieść na manowce... Obie postanowiłyśmy że musimy powiedzieć to czym prędzej reszcie watahy dlatego szybko pobiegłuśmy do reszty naszej rodziny.... Nie zajeło to nam sporo czasu... Szybko ich znalazłyśmy i opowiedziałysm o swoich przeżyciach i obawach... Byli przerażeni że wilki z " Lasu zapomnianych " wruciły... Poparły nas obie... Że te dwie sprawy są powiązane z białym wilkiem Angrelem.... Postanowilismy że nie będziemy już tak ufać szarym wilkom i że musimy wziąść sprawy w swoje łapy ! Podniosłam ich na duchu bo tego wszyscy potrzebowali... Po czym kazałam im się dalej zajmować swoimi sprawami....

 

Natomiast ja z Daring poszłyśmy doalej patrolować nasze tereny... Ufałam jej najbardziej... W końcu była pierwszym członkiem watahy... Wiedziałam że mogę jej powiedzieć wszystko. Oczywiście reszcie watahy też ufałam. Lecz nie tak bardzo jak Daring. Opowiedziałam jej jak Szedoł naskoczył na Kovu i że raczej nie będą mieli ciepłych stosnków ze sobą... Była zdziwiona lecz po chwili powiedziała mi:

 

- Blue ! Nie sądziesz że Szedoł tak zareagował bo jest o ciebie zazdrosny?

-- O mnie !? Nie żartuj... Przecież nic nas nie łączy...

- No masz racje przepraszam... Przecież wy tylko się przytulacie jak reszta watahy nie patrzy...

-- Nie prawda.... ( zarumieniłam się )

- A jednak !

-- Niby co ?!

- Zarumieniłaś się ! Haha ! Spokojnie ! Nie wygadam reszcie watahy...

-- A ty to co ?! Gdy tylko słyszysz o Kovu też się rumienisz ! A.... Zapomniałam Ci powiedzieć... Gdy Cię nie było bardzo martwił się o ciebie...

- O mnie ?! Naprawdę ?!

-- Ha ! A jednak Ci na nim zależy !

- Blue ! Wiesz przecież że on jest z innej watahy... Nie odejdzie z niej dla mnie... On ma swje obowiązki i rodzinę...

-- Kto wie Daring ! Serce nie sługa...

- Pewnie masz rację ale w takie coś chyba nie uwerzę...

-- Pamiętaj ! Nigdy nic nie wiadomo...

 

Patrolowałyśmy dalej nasze tereny. Było jużciemno... Księżyc zaczoł mocno świecića gwiazdy zaczeły radośnie do nas migotać.

- Jak pięknie ( powiedziała Daring )

-- Masz racje ( powiedziałam ) Ta noc jest bardzo romantyczna i piękna. Wiesz co?

- Co?

--  Tak sobie właśnie pomyślałam Daring... Szkoda że Szedoł i Kovu nas nie zabiorą na jakomś górę i nie popatrzylibyśmy razem w te piękne gwiazdy... No ale takich cudów chyba nie ma ! Ha Ha HA !

- Masz rację ! Było by cudownie ! A najlepiej było by widać gwiazdy na " Niebiańskiej górze '...

 

-- Masz rację... Tam musi być dopiero pięknie ! NO ale gdyby cośtakiego się nawet zdarzyło... Choć w to nie wierzę... To nie mogłabym opuścić watahy... Jako Alfa muszę być odpowiedzialna i nie mogłabym narażać jej na ryzyko...

- Masz razję. No ale możemy sobie przynajmniej pomarzyć....

-- Dobre i to ( powiedziałam ).

Nagle krzaki przed nami zadrżały ! Stanełyśmy gotowe na odparcie ataku nieprzyjaciela. Nagle z krzaków wyszli Kovu i Szedoł !

 

- Szedoł ! Kovu ! Co wy robicie razem o tej porze !? Przecież sienie znosicie ! ( Krzyknełam )

-- Właśnie ( Powiedziała Daring ).

* Pomyśleliśmy że was gdzieś zabierzemy... To chyba nie jest zabronione ? ( Powiedział Szedoł )

-- Szedoł ! Przecież wiesz że któreś z nas musi pilnować watahy ! To nasz obowiązek !

* Nie stersuj się tak ! Wszystko załatwiłem...

 

Popatrzyłam na Daring a ona na mnie. Nie wiedziałyśmy co mamy zrobić... Poczułyśmy siętrochędziwnie lecz ja starałam się dowiedzieć o co mu chodziło...

 

- Szedoł ale... ( Przerwał mi razem z Kovu )

* Niczym się nie przejmuj ! A teraz chodźcie z nami. ( Powiedział z uśmiechem na pyszczku ).

 

Poszłyśmy więc za nimi. Pod koniec drogi zasłonili nam oczy zebyśmy nie mogły podglądać... W końcu dotarliśmy na miejsce ! Gdy nam odsłonili oczy ujżałyśmy piękne rozgwieżdżone niebo ! Byłyśmy na samym szczycie " Niebiańskiej góry " ! Nie mogłyśmy w to uwierzyć ! Przez chwilę pomyślałyśmy że to musi być sen i że zaraz się z niego obudzimy ! Jednak to nie był sen... To była piękna rzeczywistość ! Usiadłyśmy obok naszych " wybrańców " i oglądaliśmy wszpólnie migoczące gwiazdy.... Wtuliłyśmy się w futra naszych romatyczniaków i spędziłyśmy razem z daring piękną noc... W tamtej chwili choć na chwilę mogłyśmy zapomnieć o problemam watahy i nie tylko...

 

 

 

bottom of page