top of page

Dzień 18 Kontynłacja.... ( od Łowczyni Daring )

Słońce świeciło mocno. Było to piękne i ciepłe popołudnie. Wszyscy odpoczywaliśmy w Magicznym Lesie. Od kiedy dowiedzieliśmy się o strażnikach, przychodziliśmy tu bardzo często. Przebywając tu czuliśmy, że ktoś nad nami czuwa.

Część wilków bawiła się, a Blue leżała przy strumyku. Wilczyca odpoczywała, bo nie mogła się przemęczać po niedawno otrzymanych ranach. Usiadłam koło niej.
- Jak się czujesz? – zapytałam.
- Dobrze, gdyby Mhysa mi nie kazała odpoczywać, biegałabym razem z nimi.
- Blue, nie możesz się tak wszystkim przejmować, odpocznij, poleż tu trochę, poradzimy sobie.
- Chcę biegać i odkrywać krainę Kajo razem z wami…
-Nie martw się, kiedy w pełni wyzdrowiejesz, zapolujemy razem w górach.

Zbliżał się zachód słońca, więc pobiadałam do Jaskini Snów. Blue tę noc spędziła w Magicznym Lesie, Mhysa chciała się upewnić, że wilczyca wypełni odzyska siły.
Następnego dnia okazało się, że Blue musi zostać w Magicznym Lesie jeszcze przez parę dni.
Kiedy patrolowałam Samotne Góry, podbiegła do mnie Talisa.
- Daring! Są ślady jakiejś watahy u wybrzeżu Jeziora Kresu. – powiedziała zdyszana. – Powiedzieć o tym Blue?
- Nie, nie powinniśmy jej teraz tym martwić, musi wyzdrowieć. Na razie nikomu nic nie mów. Pójdę tam i sprawdzę o co chodzi. Potem, jeśli to będzie konieczne zawołasz resztę. Tylko pamiętaj, nie mów nic Blue!
Talisa skinęła głową i pobiegła w dalsze regiony Krainy Kajo.

Spojrzałam na słońce, było już koło południa. Pobiegłam w stronę Jeziora Kresu. Jezioro także oznaczało koniec terenów naszej watahy. Dobiegłam na miejsce. Zobaczyłam szeroko rozciągnięte jezioro. Wydawało się głębokie i przejrzyste. Stanęłam za małą sosną, która stała na brzegu jeziora. Widziałam wszystko bardzo dokładnie, ale na drugim brzegu nie było nikogo. Z jakiś powodów nikt nigdy nie pływał w tym jeziorze, więc nikt nie mógł przedostać się na nasze tereny.

 

Podeszłam jak najbliżej tafli wody i spojrzałam w nią. Słyszałam pogłoski, że jezioro pokazuje wilki, które miały spełnić swe marzenia. Jednak ja zobaczyłam co innego. Nagle zobaczyłam wielkiego wilka, to był Haret… Odskoczyłam od wody. Pomyślałam, że to moja wyobraźnia, ostatnie wydarzenia zrobiły swoje… Już miałam wracać do watahy, gdy dostrzegłam coś katem oka. Z zarośli wyskoczył bury wilk. Chyba mnie nie zauważył. Skryłam się w drzewach, zauważyła, że nieznajomy rozgląda się na boki i nagle staje na tratwie, która niesie go na nasz brzeg. W tej chwili poczułam potężne uderzenie w głowę. Straciłam przytomność.

Tymczasem po drugiej stronie naszych terenów, za Górą Nadziei Haret szykował zemstę. Nie stracił wszystkich swoich magicznych mocy, jednak potrzebował krainy Kajo. Był mądrym wilkiem, wiedział, że jest sposób, aby dostać się do krainy Kajo niepostrzeżenie. Najsilniejsza moc krainy panowała w kilku jej ważnych miejscach: Słoneczna polana, Złoty Wodospad i inne miejsca uzdrowiskowe, Niebiańska góra oraz Magiczny i Mglisty Las. W Magicznym Lesie strażnicy mieli największą władzę. Haret postanowił więc, że wślizgnie się do Lasu Zapomnianych od jego drugiej strony, będą czekać… może nawet lata


- A kiedy przyjdzie czas, dam ci nauczkę Błękitna wilczyco, zobaczysz, że popełniłaś błąd. – powiedział do siebie. Dzięki cząstce swych magicznych umiejętności dowiedział się, że Blue jest niezdolna do walki, a także, że po drugiej stronie naszych terenów są inne wilki.
- To najlepsza pora na atak, Blue jest słaba, strażnicy są pewni, że się nas pozbyli, a uwagę watahy odciągnęły wilki z zachodniego kresu! – krzyknął do swoich druhów.
- Odebrać nasze ziemie, chcemy powrócić do Lasu Zapomnianych- krzyknęli pozostali.

Był już wieczór. Talisa pobiegła nad Jezioro Kresu. Zatrzymała się w zaroślach. Na jeziorze zobaczyła bure wilki na tratwach. Wśród upolowanych zwierząt Talisa zauwayła białe futro wilka. Łzy napłynęły jej do oczu.
- Daring… - szepnęła.
Pobiegła szybko do Jaskini Snów. Wzrokiem szukała Szedoła. Gdy ten ją zauważył zrozumiał, że wilczyca nie ma dobrych wieści.
- Co się stało? – zapytał zaniepokojony.
- Nad Jeziorem Kresu były bure wilki, zabrały ze sobą Daring.
- Jak przedostały się przez to przeklęte jezioro?
- Miały tratwy… Daring zanim tam poszła, mówiła, żeby nic nie mówić Blue.
- I nie powiemy. Masz rację, Blue niczego się nie dowie. – szepnął

Nagle do jaskini wpadła oszalała Miss.
- Nie, zostawcie mnie. – krzyczała.
Skuliła się w rogu jaskini. Wilki były zdziwione. Dlaczego Miss się tak zachowywała? Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta.
W końcu Miss się uspokoiła. Opowiedziała co się stało.
- Byłam dzisiaj…- zaczęła wilczyca trzęsącym się głosem. – Byłam w okolicach Przeklętego Kanionu. Nie weszłam do niego, ale była w odległości ok 100 metrów, tylko paczyłam! Nagle 50 meteorów ode mnie zobaczyłam wielkiego… wielkiego wilka.

 

Był biały, ale trochę przeźroczysty. Gdy zawiał wiatr… On zniknął! Miał wielkie, takie… połyskujące, błękitne oczy. Gdy na mnie spojrzał…. Poczułam jakby przeszywało mnie lodowate ostrze… To było straszne.. Mam wrażenie, że coś powiedział, ale nie zrozumiałam… Przepraszam, że tam poszłam.
- Nie bój się Miss, to nie twoja wina. Mam przeczucia, że coś się zaczyna dziać… Najpierw ten las, teraz to. – powiedział Szedoł.
- Co mamy robić?- zapytała Azura.
- Wezwijcie szarego wilka z Mglistego Lasu.

Szary wilk wkrótce przybiegł. Opowiedziano mu historię Miss. Wydawał się być zaniepokojony.
- Bardzo nie dobrze… Jednak Haret miał rację… - zamruczał do siebie.
- Wiesz kim, albo czym był ten wilk?- zapytał Szedoł
- To duch, a raczej widmo stworzone przez jednego z Czarnoksiężników Białych Wilków.
- Czarnoksiężnik? – zapytała Azura.
- No tak, wy nic nie wiecie!
- Co? Czego nie wiemy? – zapytał zdziwiony Szedoł.
- Widzisz… Blue wam nie zdążyła opowiedzieć pewnej historii, którą sam jej wyjawiłem.
Szary wilk im wszystko powiedział. Wilki były przerażone.
- Więc co mamy robić? – zapytała Talisa.- Co z Daring?
Szary wilk zmarszczył czoło.


- Nie maj jej z Blue? – zaniepokoił się.
- Jest po drugiej stronie Jeziora Kresu, z burymi wilkami.
- Bardzo nie dobrze…To się już zaczęło…
Spojrzał ciężkim wzrokiem na członków watahy. Szedoł odgadł jego myśli.
- Nie możemy iść za nią. – powiedział
- Wkrótce może stać się coś gorszego. Nikomu nie wolno zbliżać się do Przeklętego Kanionu, pilnujcie swoich granic, wracajcie o zmroku do jaskini. – Nakazał szary wilk watasze.
- A co z Daring? – zapytała Talisa.
- Obawiam się, że będzie musiała sobie sama poradzić, ja muszę zobaczyć się z Mhysą.
Wybiegł szybko z jaskini i popędził do Magicznego Lasu.

Obudziłam się na kupie pachnących liści. Bardzo bolała mnie głowa, nic nie pamiętałam, ale po chwili zaczęłam sobie przypominać. Złapały mnie w zasadzkę bure wilki.
-Ale gdzie teraz jestem? – pomyślałam.- wszędzie były żółte, ogromne drzewa.
Nagle podszedł do mnie jeden z burych wilków.
- Nie bój się, nie zrobimy ci krzywdy.
- Co? Gdzie jestem!- krzyknęłam.
- Nie wstawaj! Wszystko ci opowiem. Baliśmy się, że pójdziesz po swoją watahę, więc musieliśmy cię zabrać ze sobą. Przedostaliśmy się na drugą stronę jeziora, bo o tej porze cała zwierzyna ucieka z naszych terenów przez wąski przesmyk, a potem wraca na wiosnę. Przybyliśmy na polowanie.

- Dlaczego mnie zabraliście ze sobą?
- Nie wiedzieliśmy czy jesteś dobra, czy twoja wataha nas nie pozabija, różne watahy tu już bytowały…
- Nic wam nie zrobimy, zawieście mnie na drugi brzeg.
- Nic z tego. Nie możemy Ci dać tratwy, a nikt z nas dopóki mamy co jeść, nie przeprawi się przez jezioro. Na następne polowanie wyruszymy dopiero za miesiąc, no chyba, że jakieś zwierzęta wrócą przez przesmyk to za dwa.
- Cały miesiąc? Będą się o mnie martwić?


- Przykro mi… Nie zaryzykujemy. Zostaniesz tu z nami.
- Jest jakiś inny sposób by dostać się do krainy Kajo.
- Nie sterty nie.
- Jest jedna droga- powiedział inny wilk. – Przez przesmyk, w pewnym miejscu jest ścieżka, która prowadzi przez Lodową Pustynię i od północnej strony łączy się z Lodowym Lasem, ale tam też jest droga.. na końcu północnej części Lodowego Lasu, tam są góry i koniec Przeklętego Kanionu.
Daring zadrżała na dźwięk tej nazwy.
- Tam… - ciągnął dalej wilk. – zaczyna się Anor –królestwo Białych Wilków.
- Nie wolno tam chodzić, nikt nigdy stamtąd nie wrócił.
- Nie wiem czy zaryzykuję? To Przeklęty Kanion i Czarnoksiężnicy Białych Wilków… Czyste zło.. – pomyślałam. – Będę czekać, aż przepłyniecie jezioro- powiedziałam.

 

Dzień 19 Kontynłacja... ( od Łowczyni Daring )

Ten dzień zaczął się od porannego deszczyku, jednak potem zaświeciło przymglone słońce. W krainie Kajo panowała późna i piękna jesień. Zbliżała się zima, klimat miał się oziębić. Zimna część krainy w tym czasie stawała się jeszcze bardziej niedostępna, tylko w regionach, których nigdy nie było zimy, drzewa pozostawały zielone, pomimo spadku temperatur.

Wszystkie wilki były trochę przygnębione, część była przerażona, ale próbowała to ukryć. Jedynie Szedoł próbował zachować zimną krew, jednak nie było to łatwe. W powietrzu był wyczuwalny ogromny strach. Nie było łatwo Szedołowi kierować taką watahą. Jakby mało mieli problemów, wilki dość chłodno przyjmowały polecenia Szedoła, jako najnowszego wilka w watasze. Wskazówki wilka z Mglistego Lasu były dla nich bardzo ważne, więc nie chętnie robiły wszystko co mi kazał. Chciał, aby Blue już wróciła.

Tymczasem Blue obudziła śpiew ptaków. W Magicznym Lesie wszystko było spokojne i pełne magii. Wilczyca zauważała, że Mhysa gdzieś znikła. Było to dość dziwne, bo stara wilczyca nie spuszczała z niej oka. Blue rozejrzała się wokół siebie. Zobaczyła ślady wilczycy, które po chwili zaczęły zanikać, Blue więc szybko pobiegła za nimi. Biegła szybko, nie patrząc gdzie prowadzi trop. W końcu usłyszała głosy. Ukryła się w krzakach. Dopiero teraz zauważyła, że stoi przed Lasem Zapomnianych.

- Po co wróciłeś ? – zapytał szary wilk z Mglistego Lasu.
- Chyba nie sądziliście, że zostaniemy po drugiej stronie- odpowiedział wilk.
- Jak się tu dostaliście?- zdziwiła się Mhysa.
- To nie istotne. My nie chcemy z wami wojny. Są mroczniejsze siły… Zniesiemy nawet tę głupia watahę, ale się z tond nie wyniesiemy.
- To zawsze były nasze ziemie, strzegliśmy Lasu Zapomnianych- krzyknął inny wilk.
- Zostaliście wygnani…


- Kraina stwierdziła widocznie, że należy nas z powrotem wpuścić. – zaśmiał się wilk.
Mhysa spojrzała na wilka z Mglistego Lasu.
- Widzę, że macie między sobą jakieś tajemnice… - dodał.
- Haret, nie wiem co knujesz, ale pilnuj się- krzyknęła Mhysa.
- Uspokój się Mhyso, teraz każdy kto jest z nami przyda się. Musimy się jednoczyć. Idzie zima, oni będą rosnąć w siłę. Wilki z Lasu Zapomnianych będą także strzec krainy Kajo.- powiedział szary wilk.
- To także nasz dom. – powiedział Haret.


Mhysa uśmiechnęła się i skinęła głową na znak, że się zgadza.
- Jeszcze jedno- dodał aksamitnym głosem Haret. – Nie przyprowadzajcie tu tylko Białej Wilczycy.
- Bądź spokojny, nie ma jej teraz w krainie Kajo. – powiedział szary wilk.
Haret uśmiechnął się szeroko i pożegnał strażników.

Blue była oszołomiona, - Jak oni mogli tu ich wpuścić- pomyślała. Niczego nie rozumiała, kim były wilki, o których mówił szary wilk. A Białą Wilczyca- czy chodziło mu o Daring? Blue miała wiele pytań, popędziła do Magicznego Lasu, aby Mhysa nie spostrzegła braku jej obecności.

********************************************************************************************************

Stałam nad brzegiem Jeziora Kresu, miałam nadzieję, że może zobaczę Talisę, Azurę lub innego wilka z mojej watahy. Wydawało mi się, że o mnie zapomniali. Czy byłoby to możliwe? Mijały dnie, nikt nie przychodził nad Jezioro Kresu. Widziałam jak krajobraz się zmienia, liście spadały z drzew, robiło się coraz zimniej. Miałam wrażenie, że czas pędzi obok mnie. Pewnego dnia, postanowiłam, że już nie będę tu przychodzić, straciłam nadzieję. Poszłam przed jaskinię, w której spały bure wilki.
Zobaczyłam ich uśmiechnięte pyski, małe wilczki bawiły się w kupach liści.

- Co się stało? – zapytałam.
- Wróciła zwierzyna.
Poczułam ogromne rozczarowanie, oznaczało to, że nie wrócę prędko do domu.
- Kiedy popłyniecie do krainy Kajo?
- Mhhh.. Zwierzęta powróciły, na pewno ostatni raz przed zimą, mamy dużo suszonych ziół, jagód i mięsa. Dopiero za miesiąc… nie wcześniej. Gdy spadnie już dużo śniegu, a dni będą bardzo krótkie. – odpowiedział wilk z uśmiechem.

Nadzieja na powrót coraz bardziej nikła, w mojej głowie coraz częściej pojawiała się myśl o próbie przejścia przez przesmyk, który łączył się z najzimniejszymi terenami krainy Kajo. Jednak żaden wilk z naszej watahy nie zapuszczał się tak daleko w tych regionach na północ, a do Kanionu nikt nie wchodził. Pomyślałam, że gdyby udało mi się przebyć Lodową Pustynię, to dojdę do drugiego końca Przeklętego Kanionu. Już raz tam byłam, może od drugiej strony Kanion nie jest taki straszny? Nie wiedziałam, jednak co cię dzieje w krainie Kajo, że Białe Wilki powracały… Spoglądałam w migocące gwiazdy, gdy spadły pierwsze płatki śniegu.

********************************************************************************************************

Gdy Blue przybiegła do Magicznego Lasu poczuła jak mocno serce waliło jej w piersi. Pomyślała, że nie powinna jeszcze pozwalać sobie na takie biegi. Wilczyca układała sobie w głowie, o co zapyta Mhysę. Stara wilczyca wróciła jeszcze przed zachodem słońca, nagle Blue stanęła przed nią.
- Jak mogliście wpuścić Hareta do Lasu Zapomnianych? – krzyknęła Blue.
- Uspokój się! Opowiem Ci wszystko.
- Ryzykowałam życiem, a oni tak po prostu wrócili!
- Blue, oni nie są dla nas zagrożeniem.
Mhysa opowiedziała Blue wszystko o Białych Wilkach, przygodzie Miss oraz dość nie chętnie o Daring.

Blue była przerażona. Mhysa pozwoliła jej wrócić do reszty watahy.
Słońce zachodziło już na Słonecznej Polanie przed Jaskinią Snów, Talisa zauważyła biegnącą w ich stronę wilczycę.
- Blue! To Blue!- krzyknęła. – Nasza Alfa!
Szedoł wybiegł z jaskini z błyszczącymi oczyma, a reszta watahy za nim. Powrót Blue podniósł ich morale, serca zaczęły mocniej bić.
- Nie bójcie się, musimy trzymać się razem.- krzyknęła Blue do watahy.
W oczekiwaniu na zimę, podwoiliśmy warty na granicach.

Pewnego dnia Blue pełniła wartę razem z Szedołem w Samotnych Górach. Było już ciemno, spadł pierwszy śnieg, wtedy Szedoł przysunął się bliżej Blue. Wilczyca wtuliła się w niego. Była to magiczna chwila, nagle z ciemności wyszły dwa duże wilki z świecącymi ślepiami. Blue i Szedoł odskoczyli od siebie. W świetle księżyca Blue poznała oba wilki, jednak w tej chwili Szedoł odruchowo rzucił się na nich. Nie wiedział, że to wilki z Watahy Rudych Wilków. Blue krzyknęła. Wilki przestały się bić.


- Szedoł, to są nasi sojusznicy. – powiedziała powoli i spokojnie Blue.
- Witaj Blue. – powiedział jeden z nich.
Blue poznała go, to był Kovu. Zawsze był dla niej miły i uśmiechał się na jej widok, co troszkę zdenerwowało Szedoła.
- Od paru dni zauważyliśmy, że ciągle i często patrolujecie granice. Czy coś się stało?- zapytał zaniepokojony.
- Idzie zima, chcemy się po prostu upewnić czy nikt się nie błonka po naszych ziemiach.


- To dobrze, myślałem, że może ma to związek ze starymi legendami. U nas zima jest raczej słaba, ale słyszałem, że za północnymi granicami zimnej części krainy Kajo mieszkają inne wilki, których lepiej nie drażnić.
- Masz rację, to jest właśnie powód naszych patroli. Boimy się ataku ze strony tamtych wilków.
- Jeśli chcesz to wam pomogę, część moich wilków będzie patrolowało nasze wspólne granice.
- Dziękuję Ci Kovu, teraz każda pomoc się przyda. – odpowiedziała wilczyca z uśmiechem.

Widać było, że Szedoł nie ufał nieznajomym, ale i oni go nie polubili.
- A gdzie jest Daring?- zapytał po chwili Kovu.
- A co cię to tak interesuje? – warknął Szedoł.


Miał dość. Obcy cały czas pytali o członków watahy, ich poczynania i tereny. Nie wytrzymał…
Widać było, że Kovu nie spodobała się jego zaczepka. Wilki przez chwilę stały wpatrując się w siebie w napiętej atmosferze. Sytuację rozładowała Blue. Kazała im się obu uspokoić. Nie odpowiedziała Kovu, zamiast tego życzyła im dobrej nocy i poszła razem z Szedołem w stronę Jaskini Snów.


- Po co się z nim drażnisz?- zapytała go, gdy byli już na Słonecznej Polanie.
- Wkurzył mnie…

Szedoł próbował ukryć, że był zazdrosny o Blue. Na razie wilczyca zostawiła go w spokoju, nie męcząc go innymi pytaniami. Położyli się oboje spać. Byli spokojni, ten miesiąc od przygody Miss upłynął spokojnie, wydawałoby się, że w Kanionie nigdy nic się nie stało. Była piękna i mroźna zima.

bottom of page